playlist

niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 3- Za dużo myślę...zdecydowanie

  Niall's POV

 Drzwi się zatrzasnęły a ja wróciłem do łóżka zostawiając nie zasunięte żaluzje. W głowie miałem tylko jedną myśl. To była ONA. Nie wierzę w to. Dziewczyna z mojego najgorszego lecz w pewnym stopniu pięknego koszmaru istnieje. Jestem w 100% pewnym, że to ona. O mój Boże. To nie możliwe. A jednak.
Patrzyła na mnie jakby zszokowana. A co jak wzięła mnie za debila, psychopatę albo coś w ten deseń? :ub może za jakiegoś zboczeńca? Ale czemu była zaskoczona? Tego się nigdy nie dowiem.
Dużo o tym tej nocy (jeśli tak mogę powiedzieć) myślałem. Rozważałem każdy możliwy powód jej zaskoczenia, szoku. Nie wiem dlaczego, ale poczułem, że coś mnie do niej w pewien sposób przyciąga i lekkie ukłucie... zazdrości? Nieee. Nie mogę być zazdrosny o kogoś kogo nie znam. Ha! Chociaż czuję inaczej. Ale dobra zapomnę o tym.

*------------------------------------------------------------------------------------*

Usłyszałem dźwięk dzwonka. Kiedy ja w ogóle zasnąłem? Niechętnie podniosłem się z łóżka i zauważyłem, że niebo jest zasłonięte chmurami lecz nie pada (jeszcze). Szybko naciągnąłem na biodra dresowe spodnie i zbiegłem po schodach. Denerwujący odgłos powtórzył się kilka razy przez moją podróż do drzwi. Gdy do nich w końcu dotarłem przekręciłem kluczyk, który (jak jest w naszej "tradycji") zwisał ze swojego miejsca w drzwiach i je otworzyłem. Na progu stała kobieta koło trzydziestki z tacką zapiekanki. Było czuć od niej zapach lawendy. Wygląda jakby miała iść do pracy.
-Yyyy... Dzień dobry.- powiedziałem przeczesując włosy lewą ręką, prawą trzymając na boku drzwi. Uśmiech wpełzł na jej twarz odsłaniając 2 rzędy równych, idealnie białych zębów.
- Dzień dobry chłopcze. Jestem Amanda Luckley i mieszkam naprzeciwko z siostrzenicą.- wskazała głową na dom, w którym schowała się moja No-Name-Girl.- Zauważyłam, że wczoraj przyjechaliście więc przyniosłam naszą tradycyjną zapiekankę powitalną.- wręczyła mi "prezent".
- Dziękuję to miło z pani strony. Rodziców aktualnie chyba nie ma ale w ich imieniu też dziękuję.- wysiliłem się na uprzejmy uśmiech. Chyba mi to wyszło mimo tego, że dopiero co wyrwano mnie z kolejnego już w tak krótkim czasie snu.- Jestem Niall.
- Miło cię poznać Niall. Jak zjecie to proszę jeśli byś mógł przynieść miskę do mnie bo jest bardzo cenna. Byłabym wdzięczna.
- Ależ oczywiście. Jeszcze raz dziękuję.
- Dobrze ja lecę do pracy. Może byś wpadł do nas? Tak myślę jutro bo mam wolne. Wydaje mi się, że jesteś w wieku mojej siostrzenicy.- moje serce przyspieszyło swój naturalny rytm.
- Um... Dobrze.- odparłem z uśmiechem.
- Cudownie. Około 15?
- Okej. Dziękuję za zaproszenie.
- Ależ nie ma za co. Do zobaczenia.
- Do widzenia.- powiedziałem powoli zamykając drzwi biodrem (ręce miałem zajęte zapiekanką). Nie mogłem powstrzymać uśmiechu pchającego się by wykrzywić sobą moje usta. Jest to uśmiech radości, ale także strachu, zaskoczenia i desperackiej potrzeby wsparcia. O mój Boże. Dobra zaraz zacznę o tym myśleć tylko pierw... znajdę kuchnię. Popatrzyłem w lewo. Znajduje się tam szafa na całą ścianę o drzwiach wyłożonych lustrami. Dalej jest jakiś korytarz. Potem to sprawdzę. Po prawej (stojąc twarzą w stronę schodów) jest salon i jakiś barek jak mniemam. To tam. Ruszyłem w tamtą stronę i moim oczom ukazała się kuchnia. Jest ogromna nie ma co. Położyłem zapiekankę na blacie barkowym i poszedłem zobaczyć co jest dalej. Mogłem się domyślić, że jest tam jadalnia do przyjmowania gościna typu jakieś spotkania biznesowe. Przeszedłem przez kolejne drzwi i byłem ponownie w przedpokoju. Ruszyłem w stronę korytarza, który mnie zastanawiał i znalazłem się w pomieszczeniu z kilkoma kanapami, drzwiami na taras (tak samo jak w jadalni) i stołem do bilarda. Po prawej znajdowały się kolejne drzwi. Otworzyłem je i zobaczyłem schody. Zszedłem po nich. Siłownia. Taaa. Mój ojciec urządza ją nam nie wiem ani po co, ale okej. Wróciłem na górę i wszedłem na piętro. Jest tu chyba z 10 drzwi. Podpisane- dzięki Bogu za to. No to po prawej. Na przeciw mojego pokoju jest pusty pokój. Taki jakby zapasowy. Na pewno jest ich tu kilka. Potem jest gabinet ojca, następnie gabinet matki. Pokój wspólny. Nie ich i mój. Tylko ich. Taki biznesowy. Potem służbowa garderoba. Drzwi, które omijam zostawiając je sobie na koniec. Obok mojego pokoju jest także moja garderoba, której drugie wejście znajduje się w środku mojego małego świata. Dalej ogólna łazienka wspólna jakby i dalej obok "tajemniczych drzwi" jest jakby korytarz wgłąb. Jest tam sypialnia rodziców i ich normalna garderoba. Wróciłem do drzwi, które pominąłem. Tabliczka z napisem "Pokój roboczy Nialla" zaintrygowała mnie- nie powiem, że nie. Powoli otworzyłem drzwi i ukazały mi się schody prowadzące na górę. Powoli wszedłem tam i zobaczyłem, że rodzice nawet postarali się umilić mi czas spędzony tu. Całe poddasze moje. I nie zapomnieli o moich książkach! A nawet kupili mi te, które napisałem im na kartce! Nie będzie tak tragicznie. Podekscytowany przechadzałem się po pomieszczeniu jeżdżąc palcem po grzbietach moich nowych nabytków odczytując ich tytuły. Mój ulubiony pokój chyba. Gdy skończyłem go podziwiać usiadłem na kanapie i przypomniało mi się, że jutro odwiedzę dom tej dziewczyny. Prawdopodobnie jest w moim wieku. O kurcze. A co jak mnie rozpozna? Co sobie pomyśli? Potrząsnąłem głową. Za dużo myślę... zdecydowanie. Dobra koniec. Pójdę coś sobie zjeść, podłączę laptopa i zobaczę sobie Supernatural albo poczytam książkę. Odciągnę moje myśli od niej. Od wszystkiego.
Dotarłszy do kuchni ukroiłem sobie kawałek zapiekanki pani Luckley i podgrzałem go w mikrofali. Pachnie niesamowicie. Tak samo smakuje. Niebo. Po zakończonym posiłku resztę schowałem w pełnej (suprajs) lodówce i ruszyłem do siebie obejrzeć kilka odcinków mojego serialu.

~~~*~~~

Przepraszam słoneczka za kolejne już przeciąganie i za jakiekolwiek błędy ;/ Ten rozdział nie jest jakkolwiek stworzony by trzymać w napięciu, ale mam nadzieję, że Wam się podoba. Następny myślę, że będzie bardzo emocjonujący. Piszcie w komentarzach co myślicie! :) Następny rozdział może będzie za tydzień lub do przyszłej środy ponieważ mam dużo pracy w szkole. Wiecie poprawianie i te sprawy a dodatkowo Noc z Harrym Potterem ;o
DZIĘKUJĘ ZA MIŁE KOMENTARZE I PONAD 240 WYŚWIETLEŃ <3 Boże tacy kochani jesteście <3 Pozdrawiam Was <3
+ paczcie co moja Paulinka dla mnie zrobiła *o*


3 komentarze:

  1. twoje zamówienie zostało przyjęte :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny kochanie zresztą wiesz już ci to mówiłam :* Sorki że komentarz dopiero teraz ale wiesz jaką miałam sytuację :/ Trochę nie ciekawą... Zresztą co ci będę mówić przecież wiesz, ty wiesz wszystko <3 No także czekam na next :D I Kocham Cię :*

    OdpowiedzUsuń